Sezon 2017/18 Powiatowej Ligi Futsalu w Kazimierzy Wielkiej była już XV organizowanym przez Kazimierski Ośrodek Sportowy, a dla nas osobiście był to trzeci występ w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie było tajemnicą , iż w tym roku mieliśmy nieco większe ambicje niż w pozostałych latach. Sam udział i gra o utrzymanie w poprzednich dwóch sezonach spowodowała, że w końcu chcieliśmy powalczyć o coś więcej. Plan był jasny, AWANS DO PLAY OFF. W tym celu wzmocniliśmy kadrę 3 zawodnikami D.Mocherkiem, T. Mocherkiem oraz M. Czekajem a solidnym uzupełnieniem na wypadek problemów kadrowych wydawali się Ł.Marzec i K. Staniszewski. Po tych zmianach kadrowych oraz zmianach personalnych w kwestii wycofania się dwóch czołowych ekip z zeszłego sezonu za cel do zrealizowania postawiliśmy sobie awans do play-off, a w przypadku awansu do top4 można było przejść do realizacji planu maksimum, czyli gry o pełną pule. "Krok po kroku” jak to mówił byłe selekcjoner naszej kadry przeszliśmy do realizacji zakładanych ambicji.
Pierwsze mecze miał pokazać jak solidnym zespołem dysponujemy w tym sezonie. Pierwszym rywalem była drużyna Racławic. Wydawało się ,iż będzie to średniak ligowy. Sam mecz z ekipą spod Miechowa udało się wygrać 8-3. Co ciekawe w 15 miucie kontuzji eliminującej z dalszej gry doznał S. Noga, swój debiutancki hattrick zanotował T.Mocherek a D.Gwóżdz zszokował wszystkich tym, iż zanotował 6! Asyst. Drugim rywalem był sąsiad z zza miedzy czyli Rachwałowice. Po wyrównanym pojedynku wygraliśmy 5-3 a dublety ustrzelili M.Czekaj i T.Mocherek. W trzeciej kolejce podejmowaliśmy odmłodzony ale dobrze prezentujący się Rolmet. Pierwsza połowa genialna i prowadzenie 5-1 i piękne trafienie D.Mocherka. Druga odsłona to jednak dramat i mimo wszystko szcześliwy remis 5-5, gdyż to w końcówce Rolmet mógł przechylić szalę na swoją stronę. Po Wicemistrzu przyszedł mistrz, czyli Wisła Opatowiec. Mecz z ekipą Wisły to thriller w samej końcówce. Od początku to my prowadziliśmy ale Wisłą zawsze odpowiadała. Największe emocje były w ostatnich 2 minutach, Na 1.45 na prowadzenie wyprowadza nas D.Mocherek, póżniej duża kontrowersja ze zmianą i Madejski na 50 sekund przed końcem doprowadza do remisu 5-5. Ale piłkę meczową mieliśmy na 5 sekund przed końcem i karny. Niestety trafiony w słupek przez Czekaja. Po finalistach poprzedniej edycji rozgrywek wydawało się, iż w końcu czeka nas łatwiejszy mecz i pojedynek z Pływalnia KOS. Brak D.Mocherka i D.Gwożdzia sprawił , iż niespodziewanie dla nas przegraliśmy 2-4, co gorsza wydawało się ,iż straciliśmy do końca sezonu M.Czekaja. Po porażce z ekipą gospodarzy przyszła pora na głównego faworyta, kroczącego od wygranej do wygranej, Caffaro. W tym meczu „nóg nie półamali”, ale znowu zremisowali. Z tego meczu zapamiętam najbardziej opinię, iż wyszliśmy na boisko niczym mityczne amstafy, jednego z mieszkańców Przemykowa, na nie proszonych gości, czyli z zamiarem uczynienia komuś krzywdy co było abstrakcyjną opinią. W ostatniej akcji Caffaro miało piłke meczową ale nie trafiło i mecz zakończony remisem 4-4, pierwszy hattrick w rozgrywkach D.Gwożdzia. Po 6 kolejach mieliśmy tylko 9pkt. I już w 7kolejce graliśmy pierwszy z meczów o wszystko a rywal walczący o to samo co my, Best Bruk. W końcu czyste konto w bramce, Na plus obronione dwa przedłużone rzuty karne i dwie bramki D.Gwożdzia. Wygrana 2-0 przywróciła nas do „życia”. Następny rywal to przeciwnik z dołu tabeli, Rosiejów pod stawem. Jednak ekipa wzmocniona Ł.Miką od tego momentu była grożna. Do 35 minuty remis 4-4 i ostra wymiana ciosów. Końcówka to dwie bramki D.Mocherka i wygrana 6-4. Na plus postawa w bramce J.Oracza i dublety D.Gwożdzia i wyżej wspomnianego Damiana. W 9 kolejce przyszedł ponownie czas na rywala z dołu tabeli, Królewskich. Tutaj emocje były tylko do przerwy. Wygrana 8-3, 3bramki D.Gwożia i dublet T.Mocherek. W przedostatniej kolejce mecz o wszystko i mecz z U21. Porażka przekreślała wszystko, remis pozostawiał sprawy w naszych nogach a porażka przekreślała cały sezon. Przed meczem wypadł będący w formie D.Mocherek, ale wrócił M. Czekaj, i to jak. Do przerwy 0-2. Po przerwie dwie bramki Czekaja i remis 2-2, za chwilę bramka na 2-3 dla U21 i chyba najważniejsza bramka bramkarza w tym roku i gol M.Oracza na 3-3 na 60sekund przed końcem meczu. Ostatni mecz to Rafis, czyli okazja dla rywala za rewanż z przed dwóch lat. Znowu problemy kadrowe, dramatyczna skuteczność ale najlepszy mecz w naszych barwach B.Tabora i niezwykle ważne dwie bramki. W końcówce heroiczna postawa D.Mocherka i mimo kontuzji stawu skokowego bramka na 4-2 co oznaczało AWANS DO PLAY OFF.
Po zrealizowaniu zakładanego planu, nastąpiło przejście do realizacji planu maksimum. Pierwszym krokiem w realizacji maksa była Pływalnia, w teorii rywal najlepszy z możliwych, w praktyce wzmocniony K.Filipczakiem który jak pokazała jego gra w ostatnich meczach to futsalowy kozak. Z całą pewnością możemy powiedzieć że K.Filipczak to jeden z 3 najlepszych zawodników przeciwko którym graliśmy, pozostali w mojej opinii to Dąbrowski i Leszczak. Ale mimo to liczyliśmy na walkę o awans. Pierwszy mecz to wyrażna przewaga naszej ekipy, ale K.Filipczak robił show jednego aktora i w 33minucie prowadzenie Pływalni 6-1 w głównej mierze za sprawą byłego reprezentanta Polski. W 33 minucie jednak show byłemu kadrowiczowi skradł M.Czekaj i w 5 minut z wyniku 1-6 zrobiło się 5-6 a Czekaj mógł pokazać gest z 4palcami w stylu R.Lewandowskiego oznaczający 4 zdobyte bramki. Porażka 5-6 pozostawiała nas w grze. W rewanżu z pomocą przyszła…… małżonka K.Filipczaka i niespodziewanie dla nas w dniu meczu rewanżowym na świat chciał przyjść potomek p. Krzysztofa. Tak naprawdę brak najlepszego zawodnika Pływalni sprawił, że szansy na awans do finału już chyba nigdy większej nie dostaniemy . Początek meczu to szybka bramka M. Czekaja i remis w dwumeczu. Za kilka minut przechwyt D.Mocherka i dublet Czekają, prowadzenie 2-0. Po przerwie szybka bramka D.Gwożdzia na 3-0 i wydawało się że awans jest nasz. Niestety wtedy wbiliśmy na „luz” i Pływalnia o włos nie doprowadziła do wyrównania w dwumeczu. Wygrana 3-1 sprawiła jednak że awansowaliśmy do finału.
W finale czekało na nas Caffaro. Główny pretendent i najlepszy zespół fazy zasadniczej. Pierwszy mecz dał nadzieje że Caffaro nie takie straszne. W finale brak D.Mocherka poprzez problemy mięśniowe. Początek meczu do szybka bramka D.Gwożdzia po prostopadłym podaniu Czekaja. Podwyższył ponownie D.Gwóżdz. Niestety Przybył urwał się dwa razy i pierwsza połowa zakończyła się remisem 2-2. Druga połowa to niespodziewane odpalenia Mączyńskiego, facet grający średni sezon odpalił w samym finale i wpakował nam dwie bramki. Na pierwszą odpowiedział jeszcze Gwóżdz, niestety na drugą już nie odpowiedzieliśmy i przegraliśmy finał 3-5 i to CAFFARO ZOSTAŁO MISTRZEM PLF2017/18, a my zostaliśmy pierwszym przegranym rozgrywek
Zagraliśmy w finale który jednak przegraliśmy, przegraliśmy mimo że nie byliśmy zespołem słabszym. Zdecydowało ogranie na wyższym poziomie zawodników Caffaro i kontuzja kluczowego zawodnika eliminująca z gry w finale. Co ciekawe w trakcie trwającego sezonu sprzyjał nam szczęśliwy zbieg okoliczności w kwestii pozaboiskowej tj, dopisania zawodnika. Otóż wydawało się że Czekaj nam wypadł po meczu z Pływalnią do końca sezonu. Tak naprawdę wpisywaliśmy w jego miejsce kilku zawodników, ale albo jeden z nowych bał się poziomu, albo w ostatniej chwili coś wypadło, to był problem z komunikacją i takim sposobem nie dopisaliśmy nikogo. Aż w końcu po niespełna 2 miesiącach do gry wrócił Czekaj, a to co zagrał w półfinale to nikomu nie trzema tłumaczyć, bo prawie każdy widział albo na hali w KW albo na filmikach. A poprzez dopisanie innego zawodnika tak naprawdę Mateusza by w naszej kadrze wtedy już nie było na mecze półfinałowe, o ile oczywiście były by wtedy te półfinały. A tak z perspektywy czasu udało się dograć sezon tą samą kadrą którą zaczynaliśmy i byliśmy o krok od zgarnięcia pełnej puli.
Znak zapytania co będzie za rok ? Czy regulamin pozwoli na pozostawienie tej samej kadry ? priorytetem z pewnością jest pozostanie w tej kadrze, a co będzie to życie pokaże. A jak będzie to zobaczymy, prawdą jest że w połowie sezonu byliśmy mocno zirytowani jawnymi sugestiami że gramy bez ławki. Po ogłoszeniu z poszukiwaniem zawodników na ławkę też nie wszyscy odczytali dystans w tejże publikacji. Chwilowo padło hasło o wycofaniu w trakcie rozgrywek ale to hasło bardziej emocjonalne bez racjonalnego uzasadnienia. Z czasem emocje opadły i przyszła fajna końcówka i finał. Podstawa to zdrowie i chęci do zabawy. Jeśli będą obie wyżej wspomniane czynniki będą na pozytywnym poziomie to postaramy się o powtórzenie fajnego wyniku z tego sezonu, ale też trzeba sobie jasno powiedzieć, iż za rok już tak łatwo nie będzie, dojdzie mocna ekipa „Na Bani”, z którą notabene negocjujemy wymianę zawodników. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Według nieoficjalnych informacji Rolmet też może się reaktywować w walce o najwyższe cele. Ale tak jak pisałem wyżej, dożyjmy w zdrowiu, pozytywnym nastawieniu a gdy uda się skompletować tą samą kadrę co w tym roku to o wynik też jestem raczej spokojny.