- autor: bolo19, 2013-05-13 17:18
-
W niedzielne popołudnie rozgrywaliśmy spotkanie z Łapszowem. Kilka słów o przebiegu tego spotkania w poniższym tekście. Następna relacja i zapowiedz w KLP u naszym udziałem prawdopodobnie przed i po meczu z Rachwałowicami. Opis możliwy dzięki zaangażowaniu Leszka Wieciołkowskiego, który nawet przy niesprzyjających okolicznościach pogodowych dojechała na czas i nad wszystkim trzymał bacznośc.
W trzeciej kolejce Koszyckiej Ligii Piłkarskiej podejmowaliśmy ŁKS Łapszów. Pogoda według metrologa, Piotra Cwielonga, nie za bardzo nadawała się do gry, ale mimo to udało się szczęśliwie w całości rozegrać trzecią kolejkę rozgrywek. Do spotkania podchodziliśmy z dużym respektem do przeciwnika, w pierwszych kolejkach Łapszowianie zaprezentowali się naprawdę z bardzo dobrej strony i wydawało się iż czeka nas trudny mecz, tym trudniejszy iż postawa w poprzedniej kolejce nie napawała optymizmem. Na domiar złego do meczu przystąpiliśmy osłabieni brakiem naszej najjaśniejszej i „największej” „gwiazdki” czyli Jarosława Walczaka. Popularny Walet podążył śladami Daniela Ljuboii i zamiast przygotowywać się do meczu postanowił wyjść w miasto, na swoje nieszczęście przeliczył swoje możliwości i nie był w stanie dojść do siebie w niedzielne popołudnie. Rada drużyny zdecyduje czy popularny walet poniesie większe konsekwencje swojego zachowania czy tylko skończy się na nieobecności w jednym meczu. Jednak Legia dała przykład iż brak ważnego zawodnika nie musi oznaczać katastrofy sportowej, co większa może pozytywnie wpłynąć na postawę całego zespołu.
Do spotkania z Łapszowem podchodziliśmy w miarę optymalnym składzie. W wyjściowym składzie wyszli jak to zazwyczaj bywa: J.Oracz – P. Salamon, M. Oracz, S. Noga, R. Zaleśny, D. Gwóźdź. Początek spotkania to w miarę wyrównana i spokojna gra w wykonaniu obu zespołów. W miarę upływającego czasu mecz się rozkręcał i zespoły stwarzały swoje sytuacje. Pierwszą i w praktyce jedyną sytuację 100% w pierwszej połowie stworzył nasz przeciwnik, jednak na nasze szczęście Stalmach uderzył w słupek po akcji Jesionki. Od tego momentu stopniowo przyjmowaliśmy inicjatywę, którą udowodniliśmy strzelając pierwszą bramkę w około 12 minucie. Autorem bramki na 1-0 był D. Gwóżdz który wykorzystał fatalny błąd jednego za obrońców Łapszowskiego zespołu i strzelił do pustej bramki i mimo rozpaczliwej interwencji bramkarza piłka wylądowała w bramce rywala. Od tego momentu postanowiliśmy grac spokojnie, konsekwentnie i wraz z upływającym czasem stwarzaliśmy sobie dogodne sytuacje, których jednak nie byliśmy w stanie wykorzystać bo albo świetnie bronił bramkarz przeciwnika M. Włusek albo na przeszkodzie stanęła poprzeczka. Bramkę na 2-0 udało się strzelić po szybkiej rekontrze(przeciwnik wyszedł z kontrą po błędzie naszej defensywy) i po asyście Salamona, Rafała Zaleśny minął bramkarza i z ostrego kąta wpakował piłkę do „siatki”. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem 2-0 a co najważniejsze gra w końcu wyglądała w miarę sensowny sposób. Na drugą połowę wyszliśmy z nastawieniem aby szybko strzelić bramkę na 3-0 aby dobic przeciwnika. Plan udało się wykonać po kilku minutach i w 28 minucie Sebastian Noga po szybkiej wymianie piłki z J. Chlebicą wyszedł na sytuację sam na sam i pewnym strzałem po długim rogu pokonał bramkarza Łapszowa. Po kilku minutach udało się podwyższyć prowadzenie gdzie po świetnej akcji „nóżki”, Gwóżdz dopełnił formalności strzelając do pustej bramki. W tym momencie stało się jasne iż możemy zapisać sobie kolejne 3pkt. Mimo wysokiego prowadzenia kontynuowaliśmy „swoją grę” co przyniosło efekt i Noga dobił strzał Gwożdzia i zrobiło się 5-0 w 35minucie. Bramkę na 6-0 strzelił Ł. Dybała który pociągnął lewym skrzydłem i płaskim strzałem z około 15 metrów umieścił piłkę w długim rogu bramki przeciwnika. Kolejne trafienie było prawdopodobnie najładniejszą bramką w tym spotkani gdzie Gwóżdz pietą wykończył podanie od Zaleśnego. W 44 minucie kolejną bramkę strzelił Gwóżdż, który po chwilowym odpoczynku na ławce podwyższył prowadzenie na 8-0. Ostatnią bramkę dla naszego zespołu strzelił ten co rozpoczął strzelanie czyli Dawid Gwóżdż strzelając swoją 5bramkę w tym spotkaniu. Tym razem Dawid wykończył „podcinkę” Ł. Dybały. Przy wyniku 9-0 popularny Henio prawdopodobnie przypomniał sobie iż w Mikołajki nikogo nie obdarzył żadnym prezentem więc postanowił ten prezent przekazać w niedzielne popołudnie. Z prezentu skorzystał Krystian Jesionka który spokojnie wykorzystał sytuacje sam na sam z naszym bramkarzem.
Mecz zakończył się wysokim zwycięstwem 9-1. Zwycięstwo na pewno cieszy, ale bardziej cieszy dobra, spokojna i konsekwentna gra. Miejmy nadzieję iż na podobnym poziomie gry zagramy w kolejnych meczach. Pozostaje mieć także nadzieje iż „Heniopolidis” prezenty będzie rozdawał w odpowiednim do tego czasie a nie w czasie rozgrywanie meczów Przemykowa. Łapszowowi z pewnością życzymy zajęcia miejsca na podium bo mają bardzo fajną kadrę tak piłkarską jak i „ludzką” w tym pozytywnym aspekcie.